Diagnoza logopedyczna to długi proces, który wymaga współpracy kilku różnych osób. Sformułowanie jej może nie wydarzyć się już podczas pierwszej wizyty w gabinecie. Może nie przybrać konkretnej formy nawet po tygodniu czy miesiącu, bo często bazą jest tutaj opinia wielu specjalistów oraz zaangażowanie każdego z nich, w tym również rodziców i samego dziecka. Jak to wygląda w praktyce? Tutaj rozkładamy wszystkie etapy na czynniki pierwsze.
Czym w ogóle jest diagnoza logopedyczna?
Wszystko zaczyna się od tego pierwszego telefonu. Trochę nieśmiałego, trochę przestraszonego albo od razu z pewną dozą frustracji.
Telefonu, podczas którego zawsze pytam: co się dzieje?
I nie oczekuję rozbudowanej odpowiedzi. Chcę zobaczyć, co będzie pierwszymi słowami padającymi z ust rodzica. Czy to będzie konkret, na przykład: „moje dziecko nie mówi”, czy raczej ogólny zarys sytuacji?
To jest stresujący moment, bo na ramieniu czują oddech tego strasznego sformułowania: diagnoza logopedyczna. Dla nich to brzmi jak łatka, jak wyrok, jak naznaczenie, o które nigdy nie prosili. A najgorsze, z czym można się mierzyć w takiej sytuacji, to wstyd. Wstyd, że nie jest się idealnym rodzicem, że dziecko nie jest takie jak inne, że maluch radzi sobie inaczej niż zakładałyby to książki rozwojowe.
Więc wtedy odwracam uwagę i pytam:
A jak ma na imię?
Ile ma lat?
Jakie ma zainteresowania?
Diagnoza logopedyczna to nie jest przypisanie odpowiedniego miejsca w tabelce dla danego dziecka. To rozmowa, a nawet dyskusja. Biorą w niej udział nie tylko sami rodzice, ich pociecha i logopeda, ale również inni specjaliści, możliwości żuka, jego przyzwyczajenia i czas. To ciągłe sprawdzanie, szukanie i analizowanie.
Diagnoza logopedyczna, etap 1, czyli… rodzice
Być może niektórych zaszokuję tym stwierdzeniem, ale rolą logopedy jest dbanie również o rodziców. Tak, to z dzieckiem trzeba wykonać największą pracę, ale to rodzice są naszym przedłużeniem. To oni będą się bawić z maluchem. To oni będą się z nim komunikować. To oni będą powtarzać do znudzenia zadane przez nas, logopedów, sekwencje. To oni zostają z żukiem po wizycie.
Rodzice to bardzo ważny element terapii. Diagnoza logopedyczna obejmuje czas, który należy poświęcić im na wytłumaczenie sytuacji, na przeprowadzenie przez konkretne zabawy, na uspokojenie czy na docenienie ich starań. Pierwsze spotkanie w gabinecie to tak naprawdę próba zbudowania zaufania i przełamania barier – zarówno z rodzicami, jak i ich dzieckiem. Oczywiście to się nie kończy w ciągu jednej godziny, tylko trwa przez cały okres współpracy.
Terapeuta musi zauważyć też, w jaki sposób rodzicie komunikują się ze swoim dzieckiem. Czy dają mu przestrzeń na wyrażenie swoich potrzeb? Czy od razu ulegają jego prośbom? Czy stawiają granice? Czy respektują „nie” żuka? Jak reagują na biznesowe zachowania? Jaką postawę przyjmują wobec niewygodnych informacji od specjalisty? To wszystko to cenne wskazówki, które kreują diagnozę logopedyczną – a dokładnej, jej cząstkę.
Diagnoza logopedyczna – dziecko w gabinecie
Zabawka tu, tam. Raz w jednym kącie, po chwili już w drugim. Zaraz ciągnie rodzica za rękaw, żeby po sekundzie przeskoczyć bliżej logopedy i próbować otworzyć szufladę w biurku.
Tak może wyglądać pierwsza wizyta w gabinecie. I nie, na podstawie tego zachowania nie może jeszcze zostać sformułowana diagnoza logopedyczna, ale – specjalista ma już jakiś sygnał.
Logopeda musi mieć oczy dookoła głowy i naprawdę dobrą podzielność uwagi. Podczas rozmowy z rodzicem powinien być obecny, aktywnie w niej uczestniczyć, zadawać pytania, odpowiadać na obawy, ale jednocześnie – obserwować, co robi żuk. Może próbuje zwrócić uwagę dorosłych? Może się chowa? Może sprawdza każdy zakamarek i testuje przygotowane zabawki? Te spontaniczne zachowania to kopalnia wiedzy. Mówią bardzo dużo, przede wszystkim o bazowych funkcji komunikacyjnych. Te należy również sprawdzić poprzez interakcję, a nie tylko ciche spoglądanie na malucha, kiedy ten nie jest tego do końca świadom.
Diagnoza logopedyczna zaczyna się w domu
Wyobraź sobie, że jesteś w całkowicie nowym miejscu. Nie wiesz, co tam znajdziesz, co będzie się działo, jakich ludzi spotkasz, ile czasu tam spędzisz, jak zareaguje Twoja najbliższa rodzina. Będziesz zrelaksowany? Będziesz w stanie zachowywać się w 100% naturalnie?
Jestem pewna, że większość osób odpowiedziałaby negatywnie.
Jak więc możemy oczekiwać od dziecka, że na pierwszej wizycie w gabinecie pokaże nam wszystko, co chcemy zobaczyć? Co więcej, logopeda potrzebuje informacji, które nie są wcale takie łatwe do zdobycia poza domem. Dlatego podczas rozmowy telefonicznej, jeszcze przed pierwszą wizytą, zawsze proszę rodziców, żeby przygotowali dla mnie kilka nagrań. To muszą być filmy, które pokażą mi wszystko to, czego sami rodzice nie są w stanie opisać, a dzieci pokazać na zawołanie.
- Spanie.
- Jedzenie.
- Bawienie się.
- Komunikowanie się.
Diagnoza logopedyczna zaczyna się właśnie tutaj – w codziennych sytuacjach. Być może maluch połyka, nie używając języka w taki sposób, jak powinien. Może oddycha w nocy przez usta. Albo komunikuje się całkowicie niewerbalnie z rodzicami, bo jego potrzeby są zaspokajane jeszcze zanim mógłby o coś poprosić. Tego nie da się wyłapać na pierwszej wizycie w gabinecie. Dlatego traktuję to jako podstawę do rozpoczęcia współpracy. Dzięki takim nagraniom każdy logopeda może przejść do wywiadu.
Diagnoza logopedyczna opiera się na wywiadzie i skierowaniu do innych specjalistów
Wywiad podczas pierwszej wizyty
Wywiad to nie jest pierwszy krok, chociaż doskonale rozumiem, dlaczego tak mogłoby się wydawać. W końcu rozmowa z rodzicem brzmi jak idealna baza do pracy, prawda?
W rzeczywistości jednak bywa trochę inaczej.
Każdy rodzic – i mówię to jako mama, nie logopeda – chce, żeby jego dziecko wypadło jak najlepiej. Życzeniowe opisywanie swojej pociechy jest jak najbardziej normalne. Rodzicami kieruje w końcu ogromna nadzieja i wewnętrzne zaprzeczenie, bunt (zwłaszcza na początku drogi). Nikt nie chce usłyszeć, że coś jest nie tak z jego dzieckiem, że nad czymś trzeba popracować. O wiele lepszym scenariuszem jest brak potwierdzenia obaw, powiedzenie „nie, nie, nic się nie dzieje”.
Dlatego tak ważne są dla mnie filmy. Diagnoza logopedyczna zawsze powinna się od nich zaczynać. Postawa dziecka, spięcie mięśniowe, otwarta buzia, ssanie kciuka czy położenie języka nie kłamią. Ciało malucha to żywa encyklopedia dla logopedów. Na podstawie nagrań z życia codziennego możemy sprawdzić, czy informacje zdobyte później od rodziców podczas wywiadu pokrywają się z rzeczywistością. Możemy też zauważyć rzeczy, które nie są takie oczywiste dla opiekunów, na przykład w jaki sposób ich pociecha oddycha i połyka.
Diagnoza logopedyczna musi się opierać na stanie rzeczywistym, a nie na słowach. Co więcej, nie wszystkie sytuacje, które są potrzebne specjalistom do zaplanowania terapii, mogą pojawić się w naturalny sposób podczas wizyty w gabinecie. Maluchy często są bardzo spięte za pierwszym razem. Nowe miejsce, nowi ludzie, a do tego często też rodzic, który sam jest podenerwowany, więc pociecha chłonie to wszystko jak gąbka.
To bardzo ważne – i to nie tylko w kontekście pierwszej wizyty oraz wywiadu, ale przede wszystkim – w skierowaniu małego pacjenta do innych specjalistów.
Jaką formę powinien mieć wywiad i o co może się w nim pojawić?
Moim zdaniem – pisemną, najlepiej w postaci kwestionariusza przesłanego przed wizytą, ale zdecydowanie po otrzymaniu filmów. Dzięki takiej formie specjalista może poświęcić całą swoją uwagę małemu pacjentowi i jego rodzicom podczas spotkania w gabinecie. W przypadku papierowych dokumentów, tworzonych na bieżąco podczas rozmowy, zawsze istnieje ryzyko, że coś logopedzie umknie, a kompletnie nie na tym nam zależy.
Specjalista z pewnością będzie pytał o powód umówienia wizyt:
Co martwi rodziców?
Jakie dokładnie zachowania (lub ich brak) ich niepokoi?
Istotne są także informacje dotyczące okresu ciąży, porodu, karmienia czy rozszerzania diety. Być może nawiąże też do chorób w rodzinie, szczególnie genetycznych. To pozornie nieważne konteksty, w których może kryć się wiele odpowiedzi. A diagnoza logopedyczna to właśnie takie szukanie po omacku – liczą się drobiazgi, bo to są najlepsze drogowskazy.
Wizyty u innych specjalistów
Logopeda wszechmocny i wszechwiedzący? Niekoniecznie. Wierzcie mi, chciałabym móc określić się takimi przymiotnikami, ale niestety – nie jestem alfą i omegą. Diagnoza logopedyczna to nie jest praca wyłącznie jednej osoby. To opinia kilku specjalistów, na przykład:
- laryngologa,
- osteopaty,
- foniatry,
- audiologa,
- fizjoterapeuty.
Nie bez powodu wymieniłam jako pierwszego laryngologa. Konsultacja z nim to absolutna podstawa. Bez niego diagnoza logopedyczna po prostu nie istnieje.
Sprawdzenie słuchu to jeden z najważniejszych etapów. Pozwala określić, czy możliwe zaburzenia u dziecka wynikają na przykład z anatomicznej budowy kanałów usznych, z wysiękowego zapalenia ucha czy innych. Jeśli tutaj zostanie znaleziona jakakolwiek rzecz do wyleczenia, to zawsze będzie miała ona priorytet nad innymi.
Czy to znaczy, że w trakcie leczenia laryngologicznego czy fizjoterapeutycznego nie można pracować z dzieckiem w gabinecie? Wręcz odwrotnie. Diagnoza logopedyczna to długi proces. To nie jest formułowanie odpowiedzi już na pierwszym spotkaniu. Dlatego wysyłamy do specjalistów, dlatego szukamy opinii innych. Jednak czas pomiędzy wizytami, na przykład u foniatry i osteopaty, warto wykorzystać na pracę z maluchem.
Rediagnoza, czyli kluczowy etap diagnozy logopedycznej
Absurd? Nie do końca. Samo słowo sugeruje, że jest to powtórzenie całego procesu od nowa. I to jest prawda, ale to wciąż jest ta sama diagnoza logopedyczna. To nie jest nowa droga, którą specjalista nagle chce podjąć. To jest kolejny etap, który pozwala na sprawdzenie postępów i postawienie kolejnych wniosków, najczęściej po około 6 miesiącach od rozpoczęcia terapii. Podkreślam – wniosków, nie jednoznacznych ocen. Być może mały pacjent nie mówi po kilkudziesięciu spotkaniach w gabinecie, ale wypracował z logopedą pole wspólnej uwagi i zaczął nawiązywać kontakt wzrokowy. To spore osiągnięcia, które mogą wydawać się niewielkie, a w kontekście rozwojowym są jak kroki milowe. Każdą zmianę trzeba uwzględnić i ponownie sformułować plan działania.
Co możemy zmienić w terapii, żeby pasowała do obecnej sytuacji?
Jakie cele trzeba wyznaczyć w tym momencie?
Do jakiego specjalisty można jeszcze skierować dziecko?
Zadawanie takich samych pytań jak na początku to nie oznaka braku wiedzy czy doświadczenia. To świadomość, że diagnoza logopedyczna jest procesem dynamicznym, do którego trzeba się często dostosowywać. Logopeda nie może stać w miejscu. Nie może kurczowo trzymać się jednego założenia. To jest przepis na katastrofę.
Mali pacjenci nie są książkowymi przykładami danych zaburzeń. Mają swój temperament, charakter, mocne i słabe strony. To wszystko wpływa na współpracę. Dlatego terapeuta musi być elastyczny – zarówno w stosunku do dziecka, jak i do rodziców czy samych założeń logopedycznych.
Diagnoza logopedyczna w skrócie – krok po kroku
- Pierwszy kontakt – zebranie krótkich informacji na temat dziecka.
- Przygotowanie od wizyty – nagranie dziecka codziennych sytuacjach.
- Wypełnienie kwestionariusza – otrzymanie materiałów do pracy i skonfrontowanie ich z filmami.
- Pierwsza wizyta w gabinecie – obserwacja rodzica i dziecka.
- Skierowanie do innych specjalistów – poszerzenie perspektywy.
- Wyciągnięcie wniosków i opracowanie planu terapii – mniej więcej na pierwsze pół roku.
- Ciągle poszukiwanie odpowiedzi.
Jeśli jesteś specjalistą, to pamiętaj, że nie musisz wiedzieć wszystkiego od razu. Diagnoza logopedyczna to coś więcej niż gra w zgadywanie. To nieustanna podróż w nieznane. Dlatego trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki.
A jeżeli jesteś rodzicem – weź głęboki oddech. Nie otrzymasz od logopedy żadnych obietnic. Zamiast nich dostaniesz plan działania, a to już coś. To jest Wasz pierwszy duży krok. Niełatwy, niekiedy wycieńczający, ale specjalista nie zostawi Was samych w tej trudnej drodze. Dlatego nie wahaj się zadawać pytań, wątpić, czuć i obserwować ❤️